Aga, Jacek, Max i Sara | Sesja noworodkowa, Warszawa
U Agi i Jacka powitał mnie Maks – świeżo upieczony starszy brat. Dodajmy, że dumny starszy brat. Zawsze rozczula mnie rodząca się między rodzeństwem więź i jednocześnie zadziwia, że wciąż małe dziecko potrafi być tak czujne na potrzeby tego mniejszego i bardziej bezbronnego. Maks był niezwykle czuły i delikatny dla tygodniowej siostrzyczki, za każdym razem sprawdzał czy jest zaopiekowana, kiedy dawała znać, że coś nie wygląda tak jak by chciała.
Moi synkowie są niewiele starsi od Maksa, patrząc na niego widziałam wiele podobnych cech, gestów i żartów. Doskonale czułam moment kiedy z lekkiego początkowego zawstydzenia przeszedł do zwracania na siebie uwagi i zaakceptował moją obecność. Od tego czasu mogliśmy już swobodnie rozmawiać o wszystkim co ważne dla małych chłopców, a ja naprawdę czułam, że jestem na bieżąco 😉
Na sesji rodzinnej z noworodkiem nie można narzekać na brak atrakcji. Energia starszaka przeplata się z kruchością maleństwa a momenty błogiego spokoju z nagłymi zwrotami akcji. Sesja z rodzicami, którzy są w tej roli po raz drugi jest z kolei znacznie spokojniejsza. Mają więcej wprawy, opanowania i pewności siebie w opiece nad maleńkim człowiekiem, a strach ustępuje miejsca doświadczeniu i czuć to na każdym kroku. Jacek zachowywał się tak, jakby od zawsze miał dwoje dzieci, a Aga, pomimo że minęło zaledwie kilku dni od porodu, wyglądała przepięknie, bił od niej spokój i szczęście.
Maleńka Sara kompletnie skradła moje serce, do tego stopnia, że wracając po sesji do domu zaczęłam tęsknić za noworodkiem w domu i przeżyciem wszystkiego raz jeszcze.